Monitoring internetu w służbie brand safety

24 września 2018, Robert Sadowski

Brand safety to jeden z najważniejszych problemów współczesnego digital marketingu. W kontekście reklamy internetowej pojęcie „brand safety” odnosi się do praktyk i narzędzi, które pozwalają zapewnić, że informacja o danym produkcie lub usłudze nie pojawi się w miejscu, które może zaszkodzić producentowi czy usługodawcy. Innym aspektem bezpieczeństwa marki jest konieczność uniknięcia pewnych zestawień kontekstów wiadomości np.: renomowane firmy produkujące sportowe i luksusowe samochody nie chcą aby zdjęcia ich najnowszych efektów ciężkiej pracy, znalazły się obok grafik przedstawiających rozbite i spalone wraki aut.

Emitowanie reklamy (a tym samym finansowe wspieranie wydawcy), która narusza własność intelektualną bądź pozwala na szerzenie mowy nienawiści, ma bardzo duże znaczenie z perspektywy brand safety. Szybki przykład: reklama Samsunga Galaxy S8, która pojawiła się jakiś czas temu na Yahoo.com. Baner bardzo ładnie się komponował na samym szczycie witryny w towarzystwie niewinnego, kojarzącego się z latem topniejącego rożka. Natomiast, gdy zjechało się trochę niżej, do najważniejszych wydarzeń, od razu pojawiały się kontrowersyjne i polityczne treści:

W 2017 roku Procter & Gamble i Unilever zmniejszyli zaangażowanie w rynek online. Ograniczyli liczbę wydawców internetowych, którzy zagwarantują bezpieczne otoczenie dla ich marek, głównie w kontekście treści wideo. We względu na przycięcie dużych budżetów reklamowych informacja ta wstrząsnęła rynkiem. Zyskali na tym  wydawcy, którzy dostarczają treści bezpieczne i zweryfikowane przez marketerów. Kończy się pewna era dowolnego i niesprawdzonego kontentu tworzonego przez każdego użytkownika, który chce pozyskiwać duże marki.

Marketerzy, którzy chcą puszczać reklamy na bezpiecznych placementach mają trzy możliwości. Stary model wyboru powierzchni reklamowej z ograniczeniem ryzyka wyświetlania się przy ryzykownym kontencie. Model z wyborem gwarancji bezpieczeństwa. Wykorzystanie technologii analizy treści na serwisach i poszczególnych podstronach celem zatrzymania emisji reklamy w przypadku przekroczenia pewnych z góry ustalonych wytycznych. Wszystkie te przypadki są tym mniej skuteczne im bardziej kontent jest typu UGC (tworzony przez użytkowników), gdzie wydawcy mają ograniczone pole możliwości reakcji i inwigilacji.

Obszary szkodliwe i niepożądane

Dłuższe wyjaśnienia pojęcia brand safety są bardziej złożone. Każda marka ma swoją unikalną ofertę, wizję i wartości a zazwyczaj nie ma spisanej listy niebezpiecznych mediów. Ogólnie rzecz biorąc, bezpieczeństwo marki można zdefiniować, jako trzymanie się z daleka od kwestii, które są: nielegalne (pod względem praw autorskich), obraźliwe lub bezpośrednio sprzeczne z konkretnymi zasadami firmy i podstawowymi regułami dobrego wizerunku. Jest to zaledwie mały fragment tak zwanej treści niepożądanej. Inne obszary i wartości szkodliwie wpływające na reputację i prezencję marki to:

  • erotyka i pornografia;
  • ksenofobia, rasizm, dyskryminacja, nienawiść;
  • broń, wojna, zbrodnia, przemoc, agresja;
  • hazard, gambling;
  • nałogi, alkohol, fajki, narkotyki, tytoń;
  • treści pirackie, nielegalne;
  • wypadki, katastrofy, tragedie, kataklizmy, śmierć, przestępstwa, zabójstwa;
  • profanacje, bluźnierstwa, wulgaryzmy;
  • treści aktualnie wrażliwe (aborcja, uchodźcy, …);
  • fake news.

Ochrona marki „online” zapobiega również utracie dochodów, reputacji i zaufania klientów, które często występują, gdy ktoś inny wykorzystuje twoją firmę dla własnych korzyści. Znak towarowy przedsiębiorstwa może paść ofiarą tego typu praktyk. Wielu ludzi na świecie nie wie, że bez pozwolenia ze strony właściciela, danego emblematu nie można używać jako symbolu innej marki w celu uzyskania własnych korzyści. Nieświadomie wiele osób popełnia błąd, tworząc tak zwane „memy”, gdzie nielegalnie są wykorzystywane różne zastrzeżone znaki towarowe. Najczęściej niestety, występują one w towarzystwie właśnie treści niepożądanych.

Tworzenie whitelist i blacklist

W celu zapewnienia ochrony przed spamem i sztucznymi kontami na portalach społecznościowych, które mogą popsuć wizerunek naszej firmy, stosuje się tzw. whitelist i blacklist. Żeby jak najlepiej zobrazować te pojęcia, wystarczy odnieść się do niechcianych połączeń telefonicznych od telemarketerów, czy automatów głosowych, które namawiają na różne, niepotrzebne towary i usługi. W momencie, gdy dostajemy sygnał z nieznanego źródła i nie chcemy, aby później ono się powtarzało, odrzucamy je i jednym kliknięciem możemy wrzucić do „czarnej listy”. Spowoduje to wygłuszenie przyszłych połączeń od tego, niezaufanego i niechcianego numeru telefonu.

Bardzo podobne zabiegi wykonuje się „online”. Tak właśnie tworzy się „blacklist” – grupy kont, czy źródeł, których nie chcemy śledzić w sieci. Dzięki temu, nie zostaniemy „zbombardowani” treścią niepożądaną, czy informacjami, które nie są nam potrzebne w żadnym stopniu. „Whitelist” to lista użytkowników w „social media”, którą tworzy się,  aby nieustannie ich obserwować. Mogą to być np. celebryci, bliscy przyjaciele, może nawet twoja rodzina – zaufane konta, z którymi chcesz utrzymywać kontakt czy widzieć ich powiadomienia. Nie tylko stosujemy tę definicję na Facebooku, Twitterze czy Instagramie, ale również i na skrzynce mailowej czy w kontekście bezpiecznych adresów IP konkretnych serwerów internetowych.

Dodając określone źródła na „whitelist”, możemy się spodziewać, że zawsze dostaniemy z tych kont wiadomości na pocztę bez sprawdzania zakładki SPAM czy kontroli antywirusowej – warto jednak zawsze przeprowadzać skan w celu ochrony przed szkodliwym oprogramowaniem! „Białe listy” przydają się w dużych korporacjach w korespondencji wewnętrznej, gdzie chcemy mieć pewność, że email od nas wyszedł i dotarł bez żadnych problemów do adresata, nie błąkając się po drodze w zakładkach typu: niechciane lub niepotrzebne wiadomości elektroniczne.

Reklamodawcy podejmują bardziej proaktywne kroki w sprawie miejsc, w których pojawiają się ich treści, ponieważ starają się poprawić bezpieczeństwo marki „online”. „Whitelist” są idealnym rozwiązaniem dla wrażliwych firm. Niestety, ale kij ma dwa końce. Tego typu ograniczenia, mogą odbić się na zasięgu kampanii reklamowanego produktu czy usługi – im mniej odbiorców w sieci, tym mniejszy wskaźnik dotarcia. Coś za coś.

Rozwiązania na bazie algorytmów

Internet niezaprzeczalnie tworzy nowe sposoby komunikacji marek z odbiorcami. Firmy takie, jak Google, Facebook, YouTube i Twitter czerpią wielkie korzyści z ogromnego zasięgu online i oferują firmom opcję reklamowania się na swoich platformach na całym świecie. Jednak, jak wiele rzeczy w życiu, informacja może pójść nie tą drogą, którą oczekiwaliśmy, że pójdzie. Przecież nikt by nie chciał, aby logo naszego przedsiębiorstwa, czy profesjonalnie zrobione, za ciężkie pieniądze, zdjęcia profilowe, znalazły się w towarzystwie reklamy np. renomowanej wytwórni pornograficznej. W celu uniknięcia zagrożeń, które czają się w otchłani internetu, warto zainteresować się monitoringiem mediów. Firmy oferujące takie usługi, pomagają w kwestii bezpieczeństwa i komunikacji marki.

Według ekspertów, do 2020 roku, wydatki na reklamę cyfrową, mogą sięgnąć ponad 300 miliardów dolarów na całym świecie. Punkt widzenia potencjalnych klientów będących „online”, powinien być kluczową rzeczą dla przedsiębiorstw umieszczających informacje o swoich usługach czy produktach. Bezpieczeństwo marki samo w sobie ma wiele definicji, ale z punktu widzenia Internetu jednym z najważniejszych aspektów tej koncepcji jest to, czy treści, obok których reklama danej firmy się pojawi, będą szkodzić reputacji tejże marki. Dokładniejsze sprawdzanie treści przychodzi na myśl, jako realne rozwiązanie. Na przykład, internetowa platforma wideo może zaimplementować bardziej rygorystyczne algorytmy, bardziej szczegółowe kryteria rozmieszczania reklam i wprowadzić także element oceny ludzkiej.

YouTube już forsuje takie rozwiązania algorytmiczne, po tym jak w 2017 roku, partnerzy tego serwisu masowo zaczęli wycofywać informacje o swoich produktach i usługach, ponieważ wiele ich reklam znalazło się w towarzystwie treści ekstremistycznych.

Rodzi się pytanie – jak najlepiej dobrać treści? Dla globalnych marketerów koszmarem jest  zarządzanie wieloma partnerami, sprzedawcami i dostawcami, jednocześnie zapewniając wytyczne dotyczące bezpieczeństwa marki. Nie ma jednego rozwiązania na brand safety pasującego do wszystkich sieci. To, co działa dla jednej marki, może nie działać dla innej. Podczas projektowania mechanizmów bezpieczeństwa, należy wziąć pod uwagę wiele czynników: kontekst, jakość strony, oszustwa reklamowe, język, zdjęcia i wiele innych. W jaki sposób marka może zmaksymalizować zasięg, bez ryzyka ekspozycji w niewłaściwych miejscach?

Czynnik ludzki

Firmy z branży IT-Tech ciągle opracowują nowe systemy do analizy treści, które działają głównie na bazie keywords i kontekście. Oczywiście dość dobrze to funkcjonuje w przypadkach tekstu. Trudniej jest z obrazkami, zdjęciami czy wideo. Tu nie ma jeszcze gotowych rozwiązań. Jedynym rozwiązaniem jest czynnik ludzki i odpowiednie oznaczanie treści po stronie wydawców.

Przy zbieraniu danych opinii użytkowników tej platformy, bardzo pomógłby kompleksowy monitoring mediów. Głos ludzi surfujących po internecie – potencjalnych konsumentów – jest konieczny w tej materii. Przedsiębiorstwa mogłyby czerpać korzyści z zaangażowania użytkowników, ponieważ okazali się być otwartymi i chętnymi do pomocy odbiorcami, którzy są uprawnieni do takiego działania. Udział człowieka w procesie weryfikacji treści jest ciągle niezbędny.

Algorytmy są popularną metodą, szczególnie biorąc pod uwagę ogromną ilość informacji i platform, które istnieją na rynku. Te ściśle określone ciągi mogą być zaprojektowane tak, aby oferować użytkownikom interesujące i odpowiednie tematy w oparciu o konkretne preferencje i zachowania „online”. Jednak same te systemy, mogą potencjalnie zostać wykorzystane do podsycania dezinformacji i dzielenia się różnymi, szkodliwymi ideami. Do tej pory nie ma algorytmu, który mógłby bezbłędnie zdecydować, co jest prawdziwe, a co fałszywe.

Obecnie internet jest wręcz przesączony negatywną i nieprawdziwą treścią. Trzeba dążyć do tego, aby platformy online, stawały się bezpiecznym i godnym zaufania środowiskiem dla konsumentów i marek. Może pomóc nam w tym „Joint Industry Committee for Web Standards” (JICWEBS). To ciało stworzone przez brytyjskie firmy reklamowe i medialne odpowiedzialne za tworzenie standardów i kodów w mediach cyfrowych. Współpracuje z organizacjami branżowymi ( IPA, IAB i AOP ), w celu znalezienia rozwiązań takich problemów, jak widoczność, oszustwa reklamowe i bezpieczeństwo marki. Firmy mogą teraz uzyskać akredytację tej organizacji jako dowód, że postępują zgodnie z procedurą dla pełnego „brand safety”. Wraz z istnieniem internetu, będzie towarzyszył nam brak jednoznacznych środków określających, jak wygląda „przyjazne” środowisko. Ostatecznie, bezpieczeństwo marki zawsze wiąże się z pewnym ludzkim osądem.

Badanie Trusted Media Brands

W badaniu Programmatic in the Era of Transparency zrealizowanym w maju 2018 roku przez Trusted Media Brands na grupie 300 amerykańskich marketerów, pochodzących z listy TOP 200 reklamodawców w USA, okazało się, że dla 58% uczestników największą obawą w zakupie mediów cyfrowych było brand safety. Wyżej były tylko nacisk na ROI (62%) i troska o widoczność reklam (59%). W pytaniu zadanym o działania podjęte celem poprawy brand safety marki, ankietowani najczęściej wskazywali na:

  • korzystanie z blacklist (66%)
  • ograniczenie witryn z politycznym kontekstem (58%)
  • monitorowanie list serwisów (56%)
  • korzystanie z whitelist (55%)
  • unikanie witryn UGC (48%)
  • zwiększenie użycia targetowania kontekstowego (47%)
  • żądanie większej odpowiedzialności od platform społecznościowych (46%)
  • zwiększenie wykorzystania programmatic gwarantowanego/market places (44%)

 

Trendy

Od kilku lat na świecie zainteresowanie tematyką brand safety rośnie. Właśnie na 2017 rok przypada maksimum i od tej pory mamy już wyraźny trend wzrostowy. Danych z Polski niestety jest jeszcze za mało. Oto wykres z analizy światowego Google Trends zapytań do wyszukiwarki Google z okresu 5 lat:

Analiza monitoringu Newspoint na podstawie liczby artykułów na hasło “brand safety” potwierdza dane Google Trends. Poniższy wykres obrazuje dwa rynki – amerykański i brytyjski od roku 2016. W tym przypadku maksimum również przypada na wiosnę 2017 roku i widać ożywienie w artykułach o tej tematyce w kolejnych miesiącach.



Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*



14 czerwca 2024, Robert Sadowski

Oświadczenie o statusie dużego przedsiębiorcy

Niniejszym oświadczamy, że posiadamy status dużego przedsiębiorcy w rozumieniu art.4c ustawy z dnia 8 marca 2013 r. o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych.

7 czerwca 2024, Robert Sadowski

Webinar IMM: „Jak stworzyć skuteczną kampanię digital PR?”

Instytut Monitorowania Mediów zaprasza na webinar „Jak stworzyć skuteczną kampanię digital PR?”, w którym gościnnie wezmą udział Wojtek Mazur, CEO & Founder i Agata Piechota, Content Marketing Specialist z agencji Elephate. Wydarzenie poprowadzi Robert Sadowski, Digital Marketing Manager w IMM. Webinar odbędzie się we wtorek 18 czerwca o godz. 12:00.

10 maja 2024, Robert Sadowski

Najbardziej opiniotwórcze media dekady – raport IMM

Najbardziej opiniotwórczym medium dekady w Polsce został Onet. W latach 2014-2023 redakcja była cytowana 236,6 tys. razy. Drugie miejsce należy do stacji RMF FM z liczbą 209,1 tys. wzmianek. Na trzeciej pozycji uplasowała się Rzeczpospolita, na którą inne redakcje powoływały się 199,5 tys. razy.

21 marca 2024, Robert Sadowski

Rozwój grupy kapitałowej IMM

W styczniu br. Instytut Monitorowania Mediów SA objął kontrolny pakiet udziałów w PSMM Sp. z o.o. i tym samym w Newton Media Polska Sp. z o.o. oraz wykupił 100% udziałów Newspoint Sp. z o.o. W wyniku podjętych działań Grupa IMM, której współwłaściciele reprezentują wyłącznie polski kapitał, istotnie się poszerzyła.

31 stycznia 2024, Robert Sadowski

Rzeczpospolita najbardziej opiniotwórczym tytułem mediowym 2023 roku

W ubiegłym roku polskie media najczęściej powoływały się na informacje podawane przez Rzeczpospolitą. W 2023 roku dziennik zacytowano łącznie 33,9 tys. razy – podaje Instytut Monitorowania Mediów, który publikuje cykliczny raport „Najbardziej opiniotwórcze media w Polsce”. Na drugim miejscu w rankingu znalazł się TVN24, który inne tytuły cytowały 33 tys. razy. Wirtualna Polska zajęła trzecie...